środa, 19 lutego 2020

Jak rozwijać wyobraźnię uczniów i zachęcić do tworzenia własnych tekstów?

Na dzisiejszych zajęciach dodatkowych chciałam pokazać uczniom, którzy uważają, że nie potrafią niczego wymyślić, że to nie takie trudne.
Pisaliśmy wspólnie baśń.
Nasza praca polegała na tym, że ja podałam pierwsze zdanie, a potem każdy uczeń po kolei wymyślał następne.
Początek nie był łatwy, ale potem tak się rozkręcili, że musiałam przypominać im o zbliżającym się końcu zajęć, a co za tym idzie - konieczności wymyślenia zakończenia. Zwłaszcza ogromną satysfakcję sprawiało im ułożenie takiego zdania, które niejako zmuszało następną osobę do "kombinowania", co z tym dalej zrobić. Powstała, moim zdaniem, ciekawa i zabawna baśń. Najważniejsze, że dzieciaki świetnie się bawiły i przekonały się, że to nie takie trudne samodzielnie napisać dłuższy utwór literacki.
A oto nasza baśń:

Dawno, dawno temu  w pięknym pałacu mieszkał bardzo smutny książę. Jego tata bardzo się tym martwił. Chciał go pocieszyć.
    Postanowił wysłać go do dalekiej krainy na poszukiwanie radości. Wędrówka była bardzo długa i męcząca. Książę był taki zmęczony, że nie mógł dalej iść. Położył się pod drzewem w ciemnym borze. Nagle podeszła do niego dziwna osoba. Była cała kolorowa i miała koronę z żelek. Przedstawiła się:
- Jestem królową żelek.
Książę bardzo się zdziwił. Zapytał:
- Jak masz na imię?
- Marysia Skowronek - odpowiedziała królowa. I zapytała:
- Dlaczego jesteś smutny?
- Bo jestem samotny - odrzekł książę.
- Jak mogę ci pomóc? - spytała Marysia
- Nie wiem. Może poprawi mi się humor, kiedy zjem trochę żelek.
- To zapraszam do mojego królestwa - uśmiechnęła się dziewczyna.
Zaprowadziła go do magicznej krainy. Książę był zdziwiony, że cały zamek jest z żelek.
Kiedy wszedł do środka, zdziwił się jeszcze bardziej. Zobaczył, że wszystkow zamku także było zrobione z żelek.
- Poczęstuj się - powiedziała królowa.
Książę urwał kawałek oparcia z krzesła.
- Ma to smak bezy! - zawołał
- W całym królestwie są słodkie żelki. Skosztuj nogi od stołu - powiedziała Marysia.
- Ma to smak multiwitaminy! - krzyknął książę zaskoczony.
I podbiegł do fortepianu. Zaczął odrywać klawisze. Każdy z nich miał smak truskawkowego Haribo. Potem książę dobrał się do strun. Królowa zapytała:
- Chcesz zobaczyć nasz karnawał śmiechu?
- Tak - odpowiedział Marysi.
Razem wyszli na duży plac przed pałacem. Wszystko, co się tam działo, było śmieszne. Stał tam żelkowy bałwan. Dzieci skakały na żelkowej trampolinie. Występował też kabaret "Śmiechu". Książę, gdy to wszystko zobaczył, zaśmiał się. Był to jego pierwszy w życiu uśmiech. Z radości pocałował królową.
Marysia była zaskoczona tym pocałunkiem. Jeszcze bardziej zaskoczyło ją pytanie księcia:
- Czy ty, Marysiu, chcesz zostać moją żoną?
-Tak! - krzyknęła z radości.
- Muszę tylko wrócić do mojej krainy, żeby powiedzieć tacie, że już nie jestem smutny. - powiedział książę
- Dobrze, poczekam na ciebie.
    Kiedy książę wrócił do rodzinnego domu, powiedział tacie, że już potrafi się śmiać. Króla bardzo ta wiadomość uszczęśliwiła. Książę zabrał rodową obrączkę i wyruszył do Żelkowego Królestwa. Ożenil się z królową Marysią i żyli długo, szczęśliwie i ... żelkowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz