niedziela, 16 lutego 2020

Moja "walka" z zadaniami domowymi

Od lat do niemal szewskiej pasji doprowadzały mnie prace pisane przez rodziców, rodzeństwo, ciotki babcie i kogo tylko jeszcze się dało. Postanowiłam z tym skończyć. Nie zadaję zadań domowych i już!
Jednak nie ograniczam chęci moich uczniów do dodatkowej pracy w domu. Przygotowałam dla nich padlet, na którym umieszczam ciekawostki dotyczące lektur oraz różnorodne zadania dodatkowe. Robią je te osoby, które naprawdę chcą. I robią je (co mnie też zaskoczyło) samodzielnie!
Ta decyzja wymagała ode mnie przeorganizowania pracy. Z podręcznika omawiamy tylko i wyłącznie te teksty, które są w podstawie programowej lub wnoszą coś istotnego do aktualnie poruszanej tematyki. Więcej czasu staram się przeznaczyć na samodzielną pracę uczniów. Wypracowania piszą na lekcjach, ćwiczenia z gramatyki robimy także w klasie.
Co zyskałam dzięki takiej decyzji? Przede wszystkim szybciej "wyłapuję" uczniów z problemami typu dysortografia czy dysleksja. Na bieżąco obserwuję, z jakimi zagadnieniami uczniowie mają większy kłopot. I wreszcie sprawdzam prace tych, których faktycznie uczę, a nie tych, którzy swoją edukację zakończyli już jakiś czas temu:)


1 komentarz:

  1. Dzień dobry, spostrzeżenia mam podobne, ale nie mogę zrezygnować z zadawania pisania wypracowań (technikum), ponieważ napisanie wypracowania na 400 słów jest niemożliwe podczas jednej lekcji języka polskiego, a rzadko zdarzają mi się dwie pod rząd.

    OdpowiedzUsuń