niedziela, 13 października 2019

Dlaczego nie zadaję zadań domowych?

Tak. Nie zadaję. Zwłaszcza wypracowań. A dlaczego?
Powody są dwa.
Po pierwsze zmęczyło mnie sprawdzanie prac zbiorowych  całej rodziny, w których wkład mojego ucznia był minimalny (podał mamie temat wypracowania). A nawet jeśli nie było to dzieło rodzinne, to miałam pewność, że podobną pracę znajdę w Internecie. I tu zrodziło się pytanie - po co? Po co mam zadawać pracę do domu, skoro efekt w postaci przyrostu wiedzy u moich uczniów jest żaden? I ta dodatkowa praca dla mnie - sprawdziłam zadanie, oddałam z komentarzem "praca niesamodzielna" i musiałam po raz kolejny poprawiać wypracowanie tego samego ucznia, które nadal nie było jego.Szkoda mojego czasu i nerwów.
Powód drugi jest już bardziej naukowy. Na studiach podyplomowych zetknęłam się z wynikami badań profesora Hatti'ego. Zaczęłam zgłębiać temat i utwierdziłam się w przekonaniu, że czas na zamiany. Jeżeli chcę czegoś nauczyć, chcę, by były efekty, muszę przemyśleć swój warsztat i metodykę. Skoro prace domowe nie mają aż tak dużej wartości, to wolę z nich zrezygnować. Co w zamian?
 Staram się tak gospodarować czasem, aby znalazły się godziny lekcyjne, na których uczniowie piszą wypracowania. Samodzielnie.
 Zamiast mnóstwa ćwiczeń do domu, w czasie lekcji robimy przykłady dobrane przeze mnie tak, aby jak najlepiej utrwalić wiedzę i umiejętności uczniów.
Pracę z klasami zaczynam od zdiagnozowania ich stylów uczenia się, aby potem dostosować sposób prezentowania nowego materiału.
I przede wszystkim staram się, aby moja informacja zwrotna dotycząca pracy uczniów była dla nich jasna, rzeczowa, ale też motywująca.
Efekty? Pierwsze mam nadzieję zobaczyć już za pół roku i wtedy będę mogła wyciągnąć dalsze wnioski do pracy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz