Scena była podzielona na dwie części - po jednej stronie było płótno, na które rzucano cień osła (był wykonany z kartonu i dzięki temu potrafił poruszać pyskiem), a z drugiej strony uczniowie ubrani na czarno animowali marionetki (które wcześniej samodzielnie wykonali ze mną na zajęciach kółka tetralnego).
Wszystkie marionetki po spektaklu stały się dodatkową dekoracją w sali polonistycznej.
„Ośla opowieść” spektakl jasełkowy
Ciemno. Słychać skrzypnięcie
drzwi. Na scenę wchodzi dziecko, skrada się .Światło punktowo pada tylko na
nie.
D: Uuu, ciemno i zimno. Ale nie
ma co się dziwić – w końcu jest Wigilia i właśnie wybiła północ. W stronę
widzów. Mama mi dziś opowiadała, że tej nocy zwierzęta mówią, więc
stwierdziłem, że trzeba to sprawdzić. Wprawdzie cały nasz zwierzyniec to tylko
stary osioł Felek, ale i z nim chętnie porozmawiam. Idę właśnie do niego. Rozglądając
się po scenie. Feluś, Felek, gdzie jesteś, osiołku?
F: Iooo. No jak to gdzie? Próbuję
spać w swojej obórce, ale te twoje wrzaski bardzo mi przeszkadzają. Światło
na osła i Dziecko.
D: O rety!!!! Mama nie kłamała! Ty rzeczywiście mówisz!
F: Przecież ,Iooo, mamy nigdy nie
kłamią. Nie wiesz o tym?
D: Niby wiem, ale trudno mi było
w to uwierzyć.
F: Niewierny Tomasz z ciebie,
Iooo.
D: Feluś. Skoro mówisz, to
opowiedz mi jakąś ciekawą oślą historię.
F: Dlaczego tylko oślą? Przecież
nasz ród zawsze był związany z ludźmi, Iooo, więc opowiem ci po prostu
wigilijną historię, która w mojej rodzinie jest przekazywana z dziada
pradziada.
D: Będę słuchał uważnie. Rozsiada
się wygodnie.
F: Dawno, dawno temu mój
praprapradziad, Ioooo, mieszkał w maleńkiej wiosce Nazaret i służył bardzo
miłym ludziom: Joachimowi i Annie. Mieli oni też córkę imieniem Maryja. Jak
ośla wieść niesie, była to bardzo skromna i dobra dziewczyna, która chętnie
pomagała rodzicom. A cała historia zaczęła się, gdy Marysia sprzątała w domu. Światło
pada teraz na marionetkę. Mój praprapradziad stał wtedy przy oknie
jej pokoiku, gdy nagle zobaczył jak obok
Maryi, nie wiadomo skąd, pojawiła się niezwykła jasna postać ze skrzydłami.
D: To pewnie był anioł!
F: Anioł, anioł, ale nie
przerywaj mi. No i ta postać powiedziała coś, a Maryja skłoniła się nisko i
zakryła twarz. Była bardzo wzruszona.
Światło na osła
F: Minął jakiś czas. Mój praprapradziad wiózł Maryję na
jej ślub z jakimś Józefem, potem okazało się, że będą mieli dzidziusia. Zanim
jednak się urodził ten brzdąc, wyszło zarządzenie, że wszyscy muszą udać się na
spis ludności do Betlejem. Światło na marionetki. Marysia z
mężem też musiała ruszyć w drogę. Jak wspominał mój…
D: Wiem: praprapradziad.
F: No właśnie. Jak wspominał –
droga była ciężka i męcząca a Maryja czuła się coraz gorzej. Józef chodził po
Betlejem i szukał miejsca na odpoczynek (no i obórki dla mojego
praprapradziadka), ale wszędzie gospodarze odsyłali go z kwitkiem. Nie
pozostało im nic innego, jak zanocować w szopie, niedaleko miasta. Dla osła
było to miejsce doskonałe, dla ludzi – nie najlepsze. Światło na osła
D: I co dalej, co dalej?!
F: Iooo. W tym czasie, kiedy
Józef szukał noclegu, podobno do pałacu króla Heroda przybyli trzej mędrcy. Światło
na lalki.
K: Rety! Jak
mnie nogi bolą! Ta gwiazda tak zasuwała, że mój wielbłąd zastrajkował i
musiałem iść pieszo.
M: Kacperku. Nie
narzekaj, bo mogło być gorzej.
B: No właśnie.
M: Ale
popatrzcie – to jakiś pałac. To chyba tu narodził się ten król, któremu
przynieśliśmy dary.
K: I co z tego,
że pałac, skoro nikt tu na nas nie czeka?
B: No właśnie.
M: Ja nie mogę,
ale z was marudy. O, popatrzcie, ktoś tu idzie.
H: Witajcie w
mym pałacu zacni panowie.
K: Witamy,
witamy? A gdzie twój nowo narodzony syn, królu?
H: Syn???
B: No właśnie.
M: Gwiazda
przyprowadziła nas tutaj, więc powinno tu być dziecko, które w przyszłości
będzie najpotężniejszym władcą. Chcemy mu oddać pokłon i mamy dla tego
dzidziusie drobne podarki.
H: Syn??? Nowo
narodzony? Ma być najpotężniejszym władcą?
B: No właśnie.
H: Ha!! Wolne
żarty! To ja jestem najpotężniejszy i … Hmm (zastanawia się) Mam taką
malutką prośbę. Idźcie już sobie i poszukajcie tego przyszłego króla. A jak go
znajdziecie, to dajcie mi znać. Już ja mu przygotuję niespodziankę. (zaczyna
się śmieć złośliwie)
M: Dobrze, panie.
K: po cichu
do Baltazara Lepiej stąd idźmy, bo to jakiś wariat.
B: No właśnie.
Światło na osła.
F: Na czym skończyłem?
D: Że Józef, Maryja i twój praprapradziad zanocowali w
stajence.
F: Ano tak. I tej właśnie nocy przyszło na świat śliczne
dzieciątko. Biedactwo, urodziło się w stajni, za kołyskę miało żłób, ale, jak
wspominał praprapradziad, było bardzo pogodne i do wszystkich machało rączką.
Przychodziło mu się pokłonić wielu ludzi. Światło na lalki Dotarli też i
trzej królowie, których gwiazda doprowadziła do betlejemskiej stajenki.
Przynieśli maleństwu złoto, mirrę i kadzidło, oddali mu pokłon i ostrzegli
Maryję i Józefa, że Herod planuje jakiś spisek przeciwko małemu Jezusowi (bo
dzidziuś otrzymał imię Jezus). Rodzice zabrali więc swoje nowo narodzone
dzieciątko i uciekli z nim poza granice państwa króla Heroda. Światło na
osła Mój praprapradziad towarzyszył im także w tej wędrówce, ale to już
całkiem inna historia. Ioooo
D: A opowiesz mi ją, Felciu kochany?
F: Tej nocy nie zdążę. Północ już minęła, Ioooo, zaczynam
już tracić ludzki głos, Ioooo. Jeśli chcesz poznać ciąg dalszy, Ioooo, wróć do
mojej obórki za rok, Ioooo, Ioooo, Ioooo.
D: Feluś?
F: IOOO.
D: w stronę widowni A
jednak przemówił. Mama miała rację.
Światło gaśnie
marionetka Józef
marionetka Maryja
marionetka Herod
marionetka Król Kacper
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz